niedziela, 22 maja 2016

Ucieczka? Chyba jednak nie.

Z każdym miesiącem mam coraz trudniej. Tata nigdzie mnie nie wypuszcza, tak, że czuję się jak w klatce, a jeśli już gdzieś idę, to tylko na polowanie.
Jedynie Estera stara się mnie jakoś pocieszać, ale nie za bardzo jej to wychodzi.
Kiedy dzisiaj tata powiedział mi, że mam mu zdawać raport ze wszystkiego co robię, po prostu się w środku gotowałam ze złości. 
Po tym zdarzeniu postanowiłam nieco zmienić zasady gry.
Po południu, gdy stado ruszyło na polowanie, ja wymknęłam się cichcem z domu. Gnałam przed siebie wreszcie wolna od wymagającego ojca. Mijałam strumienie i leśne źródełka. Nawet nie zauważyłam kiedy znalazłam się na obcym terytorium. Nie zauważyłam też, że powoli zanurzam się w kompletnie nieznane mi tereny. Słońce powoli znikało za koronami drzew. 
Wokół wszystko zanikało w otaczającym mnie mroku. Moje zmysły zaczęły się wyostrzać, a łapy z przyjemnością stąpały niedosłyszalnie po miękkiej, leśnej ściółce.
Byłam z siebie dumna i nie myślałam ani trochę o domu. I tak nie miałam do kogo tam wracać. 
Eli i tak się do mnie nie odzywa, Olia i Dako tryskają zazdrością, a ojciec... Ojciec jest nie do zniesienia.
Biegłam więc dalej i z zadowoleniem wsłuchiwałam się w odgłosy nocnego życia lasu. Od czasu do czasu dolatywały do mnie jedynie dziwne odgłosy, ale sądziłam, że to zapewne sarna.
Po paru godzinach drogi przystanęłam, nieco wyczerpana wędrówką. Nasłuchiwałam. Dziwne odgłosy niebezpiecznie się wzmogły. Czułam na sobie czyjeś spojrzenie. Zaczęłam rozglądać się czujnie, lecz niczego nie dostrzegałam.
W pewnej chwili instynkt kazał mi się szybko cofnąć. I dobrze, bo nagle z krzaków za mną wyskoczył wielki wilczur!
Przywarłam przerażona do ziemi. Zamknęłam oczy, czekając na najgorsze, ale cios nie nadchodził. W pewnej chwili usłyszałam odgłos jeszcze jednego warczenia. Przede mną stał czarny, młody wilk (chyba nawet w moim wieku) i osłaniał mnie przed napastnikiem.
Nastała chwila wyczerpującego napięcia. Przeciwnicy patrzyli na siebie spode łbów.
Nagle wielki wilczur skoczył na drugiego i przygniótł go łapą do ziemi.
Młody jednak odepchnął go dynamicznie i zatopił kły w karku agresora.
Przez te parę chwil zdążyłam zauważyć, że potwór nie jest normalnym wilkiem. Wiem, że to głupio brzmi, ale taka prawda. Z pyska ciekła mu piana, oczy tryskały ostrą czerwienią, a jego szpony były niewiarygodnie długie.
Wracając do tematu, niewiele dalszego ciągu wydarzeń zaobserwowałam, ponieważ przymknęłam z przerażenia oczy.
Po kilkudziesięciu minutach odgłosy walki ustały, a ja zobaczyłam jednego przegranego i mojego wybawcę. Gdy dokładniej się mu przyjrzałam, zauważyłam, że jest w bardzo kiepskim stanie. Na jego klatce piersiowej widniały ślady głębokich ugryzień i wyrwanego futra. Utykał też na prawą, przednią łapę.
Długo nie ustał na łapach, bo po chwili się pod nim załamały. 
Podbiegłam bez zastanowienia do niego i lekko uniosłam łapką zakrwawiony pyszczek wilka. Otworzył na wpół oczy i zerknął na mnie, ledwo przytomny.
- Dziękuję. - powiedziałam.
Jakby tylko czekał na tę wypowiedź. Skinął z trudem głową i odwrócił wzrok.
Nie miałam pojęcia co robić. Pomyślałam chwilę i pobiegłam na oślep po pomoc. Chciałam odnaleźć drogę powrotną do swojego stada. Wiedziałam, że jeśli ojciec zauważył mój brak w grupie, tak bardzo mi się dostanie, że popamiętam to na długo. Ale musiałam. Nie mogłam zrezygnować, mimo że nie zamierzałam kiedykolwiek jeszcze wrócić do tego kretyńskiej watahy.
Straciłam dawną ścieżkę z oczu i chyba bardzo oddaliłam się od celu. Kompletnie nie orientowałam się w terenie. Przystanęłam na chwilę, zmęczona ciągłym biegiem i rozglądałam się dokoła. Nie miałam pojęcia, w którą stronę biec. Zapatrzyłam się zrezygnowana w gwiezdną powłokę nieba i w tym momencie zaczęło dziać się coś dziwnego... Gwiazdy w moich oczach zmieniały swoje położenie i układały się w wielkie, iskrzące się znaki.
Zastanawiałam się co się dzieje? Chciałam o wszystkim opowiedzieć Esterze.
Pobiegłam we wskazanym kierunku i nagle ujrzałam przed sobą nasz dom! Jakim cudem pojawił się przede mną tak nagle? Nie wiem.
W każdym razie zdążyłam zauważyć, że stado od dawna jest na nogach, zwłaszcza wkurzony ojciec. Ciarki przebiegły mi po plecach.
- Jak to ,,uciekła''?! - doleciały do mnie słowa alfy. - Macie ją znaleźć!!!
Mimo to przemogłam się i ruszyłam pewnym krokiem w kierunku watahy. W pewnym momencie zaczęło mi się robić duszno i upadłam na ziemię. Zobaczyłam zbliżającą się do mnie ,,babcię''.
- Alia! Co ci jest?! Pomóżcie! Znalazłam księżniczkę! - delikatnie odsłoniła łapą mój pyszczek.
- ,,Babciu'', co mi jest? - wyszeptałam słabym głosem.
Nie odezwała się, tylko przyglądała mi się badawczo.
- I w dodatku widziałam coś dziwnego... - wykrztusiłam po chwili.
Wkrótce wokół mnie było już kilkoro wilków.
- Aliana! Będziemy musieli poważnie porozmawiać! Ale teraz... Musisz odpocząć. - zwrócił się w stronę Estery i rozkazał ściszonym głosem. - Dopilnuj, żeby nigdzie nie uciekła.
Poszedł nieco zgarbiony w stronę swojej jaskini. Wyglądał na zawiedzionego. I wiem, że to była moja wina.
- Czekajcie, on jest chory... - wydusiłam ledwo przytomna.
Tata zatrzymał się zerknął na mnie.
- Jaki ,,on''?
- Pomóżcie mu, tak jak on pomógł mi. - dokończyłam ledwo słyszalnym głosem i wszystko dookoła zatopiło się w czerni.


Obudziłam się nad ranem w moim pokoju (tak, zgadza się, mam własny pokój) i zobaczyłam siedzącą obok mnie ,,babcię''.
- Przestraszyłaś mnie wczoraj. A tak w sumie nas wszystkich. - uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie.
- Wczoraj działo się wiele dziwnych rzeczy. - powiedziałam powoli, ważąc każde słowo i nagle jakbym się ocknęła. - Co z nim?!
Zerwałam się na nogi, ale Estera zagrodziła mi drogę.
- Ej, ej, ej! Ty masz odpoczywać, a o niego się nie martw.
Westchnęłam zrezygnowana i położyłam się z powrotem na miękkiej ściółce i oparłam pyszczek na łapach.
- Znaczy, że go znaleźliście...? - spytałam niepewnie, wpatrując się z niecierpliwością w opiekunkę.
- Znaleźliśmy. - odpowiedziała krótko.
W pewnej chwili zobaczyłam czarnego wilka, wyłaniającego się zza skały.



Wpatrywałam się w niego przez chwilę. Wyglądał zupełnie inaczej niż wczoraj. Jego sierść nabrała połysku, rany nieco się zagoiły, a oczy rozbłysły energią i życiem.
Wpatrywałam się w niego jak zahipnotyzowana.
- To ty...? - wyszeptał z niedowierzaniem.
- To ja was zostawię samych. - powiedziała z tajemniczym uśmiechem Esta i wyszła pospiesznie na zewnątrz.
- Nie zauważyłem wcześniej, że jesteś...
- Biała?
- Taka piękna. - dokończył i cały się zaczerwienił (ja podobnie). - To znaczy... Taka wielkoduszna, skoro mi pomogłaś.
- Musiałam się jakoś odwdzięczyć.
Nastała chwila ciszy.
Podszedł do mnie i usiadł naprzeciwko.
- Jestem Andre. - zagaił.
- A ja Aliana.
- Cudowne imię.
Rumieniec wlał mi się na pyszczek.
- Skąd jesteś? - spytałam.
- Z Watahy Jaskrawych Szczytów. - odpowiedział mi ojciec, który niespodziewanie wszedł do mojego pokoju. - To syn Kardena - alfy w stadzie.
Zerknęłam z podziwem na Andre.
- Dziękuję ci za uratowanie mojej córki. - dodał Posejdon.
- To znaczy, że ty jesteś...
- Alfą. - dokończyłam znudzona.
- Nie miałem pojęcia.
- I dobrze. - mruknęłam pod nosem. - A teraz przepraszam, ale muszę się nieco ochłodzić po wczorajszych przeżyciach.
Wybiegłam na zewnątrz i zaczerpnęłam haust świeżego powietrza. Zmierzałam w kierunku pobliskiego, niedużego wodospadu. Cudownie jest móc sobie czasem popływać w lodowatej wodzie.
Przez cały czas zastanawiałam się dlaczego wilk z Watahy Jaskrawych Szczytów, a w dodatku syn alfy przebył taką odległość, żeby znaleźć się właśnie tutaj? I skąd ojciec go znał? Zdawało mi się, że musiał coś wymyślić za moimi plecami, razem z alfą z tamtego stada.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

A teraz pozwólcie, że zadam kilka pytań, na temat rozdziału (odpowiedzi nie są podane w tekście. Chodzi o to, żebyście wymyślili własne ciekawe pomysły):
a) Czy Alia zakocha się w nieznajomym?
b) Dlaczego Andre przebył tak długą drogę, aby znaleźć się właśnie tutaj?
c) Dlaczego Alianę spotykały te wszystkie dziwne zjawiska (nie wliczam w nie rozwścieczonego wilka) tamtej nocy?

I następny rozdział za co najmniej jedną odpowiedź XD